- Może ktoś to potwierdził, odwiedzał pan kogoś w tym czasie? Jednym słowem, czy ma pan wystarczające alibi na te godziny? - uśmiechnął się Kosiński.
Markowski wytrzeszczył oczy.
- Alibi?... A na cóż mi alibi?(...) O co wam chodzi? Stało się coś? Skradziono mi samochód? Mówże pan!
- Sprawa jest poważna, niech pan słucha...