Jan Jerzy Karpiński
z puszcz i lasow
W tradycyjnej, książkowej formie po raz pierwszy opowieści zostały wydane w latach 60. ubiegłego wieku. Ich autor, Jan Jerzy Karpiński, to wybitny polski przyrodnik i entomolog, współtwórca i dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego.
Wśród 145 opowiadań „Z puszcz i lasów” są historie o wilkach, niedźwiedziach, rysiach, licznie jest reprezentowany też świat owadów, którym pasjonował się Karpiński.
Autor w niezwykle ciekawy sposób opisuje przyrodnicze bogactwo Polski, głównie okolic Puszczy Białowieskiej. W napięciu trzyma choćby opowiadanie o żubrach:
Gdyśmy dochodzili do wywrotu, zza ściany jego płaskiego
systemu korzeniowego ukazała się nagle brodata głowa z pięknymi półksiężycami rogów, rozdętymi nozdrzami i groźnie łyskającymi ślepiami. Struchleliśmy z przerażenia. Cofać się było za późno. Strażnik rzucił drążek i skoczył ku najbliższemu świerkowi. Ja stałem oszołomiony, gdyż w tej samej chwili ujrzałem leżącego na ziemi, tuż pod nachylona głową matki, małego, kosmatego żubrzyka. Żubrzyca wydała z siebie gardłowy chrap, przypominający raczej krótkie rżenie i skoczyła błyskawicznie w ślad za uciekającym. Ujrzałem jeszcze, jak podobny do dużego, pluszowego niedźwiadka żubrzyk uniósł się na zadzie i, klęcząc na cienkich przednich nóżkach, próbował wstać ziemi, po czym uskoczyłem w tył i pobiegłem z powrotem. Ciężko dysząc, sam nie wiem jak i kiedy znalazłem się z drugiej strony gąszczu grabowego. Zdjął mnie wielki niepokój o strażnika, gdyż usłyszałem jego rozpaczliwe: ho-op! Nie było czasu do namysłu. Okrążyłem, jak mogłem najprędzej, grabiniak i zdążałem do miejsca, z którego dochodził głos. Z daleka już dostrzegłem uczepionego na grubym pniu świerkowym strażnika, którego z dołu atakowała rozjuszona żubrzyca. Wspierając się racicami przednich nóg w szeroką podstawę drzewa, podrzucała głowę do góry i usiłowała dosięgnąć go rogami.