"Niełatwo tę książkę scharakteryzować w jednym zdaniu - pisze Roman Samsel po odbyciu na jej temat rozmowy z autorem. - Chętnie by się ją zaliczyła do gatunku science-fiction, chociaż nie ma ona nic wspólnego z eksploracją kosmiczną ani z domeną fantastyki naukowej bądź futurologicznej. Akcja (a właściwie sceny i obrazy) rozgrywa się jakby w świecie onirycznym i trwa zaledwie jedną minutę. Nie są tu ważne czyny i słowa bohatera, poddawanego eksperymentom przez tajemniczą Grupę Salamandry, lecz sytuacje, w jakich się kolejno bohater odnajduje. Sytuacje owe - widziane jak gdyby oczyma ludzi przyszłych stuleci - kreśli Berroeta w sposób niezwykle realistyczny. Tego rodzaju zabieg pozwala mu na ukazanie w ostrym świetle krytyki różnorakich problemów naszej współczesności. Realiów dostarcza autorowi wenezuelska rzeczywistość, a także cała cywilizacja Zachodu. Dlatego też skłonny byłbym uważać "Salamandrę" za powieść satyryczną utrzymaną w konwencji science-fiction.